aaa4 |
Wysłany: Czw 18:34, 27 Kwi 2017 Temat postu: |
|
I nagle Truan mial okazje wystrzelic wiecej niz raz!
Zuzyl caly magazynek pistoletu. Szalencza kanonada z wizgiem i gwizdem rykoszetowala od metalowych scian podlogi.
Ale to okazalo sie za malo, bo zaden z pociskow nie trafil w cel.
Truan uspokajal sie, aby lepiej wycelowac, gdy intruz zerwal z ramienia strzelbe i zmiotl go spomiedzy zywych. Truan zostal dokladnie wypatroszony. Czesc wnetrznosci ozdobila sciany, czesc dwojke Dymiarzy. Kolejny wystrzal obalil ich z kolei. Nastepna, podwojna porcja jelit zbryzgala korytarz.
Zeglarz widzac, ze Skand i dwaj Dymiarze zbiegaja z mostku i rozpoczynaja poscig, wskoczyl do niezgrabnie wycietego luku. Wykonczyl trzech kolejnych Dymiarzy i pobiegl dalej. Z korytarza na pomost.
Powinien trzymac sie tuz pod pokladem. Za cel mial powrot na mostek i odszukanie dziewczynki. Nie bylo jej na dole - nic tam nie bylo poza ogniem i nastepnymi eksplozjami.
Dym przeciskal sie przez rdzawe dziury w podlodze. Zeglarz obszedl rog i zatrzymal sie tuz przed szeroka wyrwa, ktora konczyla korytarz - i wszystkie korytarze ponizej. Kilku Dymiarzy po drugiej stronie usilowalo przeskoczyc ogromna dziure. Spychali sie nawzajem na dol i z wyciem spadali w coraz bardziej lakome jezory ognia.
Niechetnie wycofal sie i wybral opadajacy pomost, ktory wiodl go glebiej w czelusc umierajacego statku, niz mial ochote ryzykowac. Enola byla w gorze, a on tymczasem, zeby to kraby porwaly, byl zmuszony isc w dol...
Gdy spieszyl pomostem, jakis Dymiarz trzymajac sie liny wielokrazka zsunal sie akurat przed biegnacego.
Zeglarz zerwal strzelbe i podsunal ja pod ohydna gebe, jakby trzymal pistolet. Nacisnal spust...
Trzask iglicy przypomnial mu, ze zuzyl juz naboje w obu lufach.
Rozbawiony Dymiarz usmiechnal sie z ulga. Pokazal przy okazji sporo ubytkow w uzebieniu i Zeglarz dodal do nich kilka nowych, wbijajac koniec luty w morde faceta i posylajac go na druga strone poreczy. Pelen bolu wrzask stopniowo scichl, gdy cialo spadlo do piekla w dole.
Z tylu rozlegl sie tupot. Zeglarz odwrocil sie blyskawicznie i wbil lufe strzelby w twarz innego Dymiarza, posylajac kosc nosowa na fatalna przejazdzke przez malo uzywana kore mozgowa. Dymiarz padl trupem. Kolejna fala barbarzyncow nadbiegla pomostem strzelajac z broni krotkiej. Kule dzwieczaly w roznych tonacjach wokol Zeglarza. Cisnal w napastnikow pusta strzelba w nadziei, ze przynajmniej kilku z nich sie o nia potknie, i wyrwal pistolet spod kurtki odpowiadajac ogniem.
W poblizu hustal sie lancuch wielokrazka.
No coz, dzialal poprzednio... |
|